Bez wątpienia, ostatni rok pokazał, że „fortuna kołem się toczy”. Kiedy rok 2020 wchodził w swoją początkową fazę, nikt nie sądził, że już trzy miesiące później świat będzie borykał się z problemem, jakim jest pandemia. Nie jest konieczne być ekonomistą by zauważyć, że obecny stan odciska duże piętno na gospodarce. A jedną z gałęzi naszego rynku, która zdecydowanie to odczuła, jest motoryzacja. Nie należy jednak sprowadzać jej jedynie do sprzedaży nowych czy używanych samochodów, a powinna ona być interpretowana zdecydowanie szerzej.

Rynek motoryzacyjny w Polsce

W 2019 roku, wartość tej gałęzi przemysłu była oceniana na 84,3 mld złotych i tworzyła miejsca pracy dla około 150 tysięcy osób. W pierwszym półroczu 2020 r. została ona obniżona jednak nieznacznie. Sytuacja ta związana była z faktem dostarczania pojazdów zamówionych przed pandemią i finalizacją licznych transakcji. Niestety, zgodnie z prognozami, druga połowa roku przyniosła bardziej wyraźne spadki, zwłaszcza w aspekcie zatrudnienia. Pracę straciło około 1/4 osób, a kolejne 25 tysięcy pracowników może zostać postawiona przed faktem zmniejszenia wymiaru godzin. Motoryzacja stanowi zatem istotny element na mapie naszej gospodarki. Zgodnie z szacunkami analityków, do 2030 roku wartość tego segmentu w Polsce sięgnie 245 mld złotych, a uporanie się z pandemią ma być wyraźną “trampoliną” do wzrostu. 

Polska jest krajem, która w zakresie rynku automotiv, w dużej mierze uzależniona jest od innych państw. Dzieje się tak z uwagi na to, że pomimo funkcjonowania wielu fabryk produkujących elementy do samochodów (a nawet same pojazdy), posiadania licznych specjalistów i inżynierów tej branży, nie ma swojej rodzimej marki. Oczywiście, media stale donoszą o kolejnych modelach zaprojektowanych przez zdolnych konstruktorów, starających się chociażby odtworzyć znane i lubiane niegdyś egzemplarze samochodów. Przykładem może być prototyp Meluzyny, Fiata 126p czy Poloneza. Niestety, żadne z tych projektów nie zdobyły takiego uznania inwestorów, by były elementem stałej produkcji. Wskazane fakty wpływają na to, że obecny kryzys jest wyjątkowo odczuwalny w naszym kraju.

Wpływ COVID-19 na branżę motoryzacyjną

Kilka faktów o obecnej sytuacji rynku motoryzacyjnego

Rynek motoryzacyjny można analizować pod wieloma względami. Nie zmienia to jednak faktu, że obecnie przechodzi on kryzys. Stan ten nie jest związany z nieco mniejszym zainteresowaniem zakupem nowych pojazdów czy ze zmniejszoną liczbą samochodów nabywanych na rynku wtórym. Jest on wywołany konglomeratem wielu czynników, które razem tworzą obraz wręcz krytyczny. A oto kilka danych:

  1. Rynek pierwotny. W Polsce funkcjonuje około 100 marek samochodów, z których niemalże każda posiada przynajmniej jeden autoryzowany salon dealerski. Każdego roku, dane spływające do pism branżowych wskazują na polepszającą się kondycję sprzedawców i rosnącą liczbę sprzedanych samochodów. Ten rok będzie jednak zdecydowanym wyjątkiem. Zgodnie z informacjami płynącymi z najbardziej wiarygodnych źródeł w czerwcu tego roku, branża ta odnotowała około 60% stratę w stosunku do poprzedniego okresu. Z jednej strony, jest ona związana z ograniczeniem popytu niemal do minimum. Polacy, obawiając się o swoje oszczędności, miejsca pracy oraz finanse gospodarstw domowych nie chcą kupować nowych pojazdów ani też zaciągać zobowiązań. Nie od dzisiaj wiadomo, że nowy samochód nie jest dochodową inwestycją, a w chwili wyjazdu z salonu traci około 20% wartości. Straty związane są także z ogólnym przestojem na rynku światowym. Wiele fabryk produkujących silniki, elementy karoserii czy akcesoria elektryczne musiało „wyłączyć swoje maszyny” wskutek lockdownu. To spowodowało lawinę opóźnień w dostawach i produkcji. Efektem takich zjawisk jest chociażby to, że na placach producentów i dealerów zalegają ponadnormatywne liczby samochodów, które nie znalazły swoich nabywców. Kryzys rynku pierwotnego z każdym miesiącem się pogłębia z uwagi na kolejną falę zakażeń. Chociaż nie należy patrzeć w przyszłość pesymistycznie, pewne wnioski same się nasuwają. Mianowicie pojazdy, które zostały wyprodukowane, a nie znajdą nabywców w tym roku, po 1 stycznia będą musiały być sprzedane po dużo niższych cenach, ponieważ będą to już roczne auta. Rynek pierwotny to także części do pojazdów. Częstokroć, ich sprzedaż stanowiła istotną pozycję w budżecie marki. Jak wskazują dane PZPM, obecnie Klienci, jeśli nie muszą, nie kupują podzespołów sygnowanych producentem, decydując się na tańsze zamienniki. To powoduje, że dochodowość w tym zakresie spadła o około 70%. Aby jeszcze lepiej zobrazować sytuację, warto przytoczyć bardziej szczegółowe dane. W pierwszym kwartale, odnotowano około 28,2% mniej rejestracji samochodów (295,1 tysięcy sztuk) w porównaniu do roku ubiegłego. Jedyną kategorią, która zachowała relatywnie niezakłócony poziom, są motocykle. Najgorsza sytuacja jednak pojawia się w zakresie autobusów, których sprzedano i zarejestrowano o 85% mniej. Podchodząc do sprawy podmiotowo, aż 27% klientów biznesowych (również instytucje) oraz 30,7% konsumentów zrezygnowało z inwestycji związanych z kupowaniem samochodu. Spośród wszystkich rodzajów pojazdów osobowych, największy spadek zaobserwowano w zakresie marek premium (Mercedes, Land Rover, Jaguar). Natomiast, jeśli chodzi o popularne modele, kupowane przez obywateli ze średnią zasobnością portfela, zdecydowanym liderem jest Toyota, notując jedynie 7% spadek i kolejno Skoda (19% strata) oraz Kia (20% różnicy względem poprzedniego roku).
  2. Rynek wtórny. Nie ulega wątpliwości, że stratyfikacja majątkowa społeczeństwa powoduje, że używane samochody zajmują istotne miejsce na mapie naszego przemysłu. Każdego dnia dochodzi do setek transakcji kupna- sprzedaży, których przedmiotem są samochody. Nadal popularne jest sprowadzanie pojazdów zza granicy. Wprawdzie, niemiecki rynek nie należy już do najbardziej pożądanych, jednak wizja zapłaty połowy ceny za wymarzony samochód przyciąga wielu zwolenników. Jak wspomniano, rynek pierwotny boryka się z bardzo dużymi problemami. Niestety, również sprzedaż używanych samochodów znacznie się zmniejszyła. Dzieje się tak głównie za sprawą niepewności na rynku pracy oraz ze względu na fakt, iż wiele osób boryka się z problemami finansowymi. Dodatkowym, negatywnym impulsem jest zamknięcie granic, które właściwie zatrzymało import. Zgodnie z danymi SAMAR, liczba zarejestrowanych, używanych samochodów w ostatnim półroczu zmalała o około 65%. Aby jednak nie rozpatrywać branży motoryzacyjnej jedynie pod kątem spadków, należy wspomnieć o tym, że w pierwszych miesiącach izolacji (marzec, kwiecień) zauważalne było zwiększone zainteresowanie używanymi (wiek od 6 do 10 lat), budżetowymi pojazdami i wiązało się to z faktem rezygnacji z przemieszczania się komunikacją miejską. Niebyły to jednak transakcje opiewające na duże kwoty (średnio do 5 tysięcy złotych).
  3. Rynek finansowy. Gospodarka, niezależnie od branży, związana jest ze światem finansów. Zamrożenie obrotu pieniądzem, kłopoty finansowe i niepewność są przykładem czynników, które negatywnie wpływają na wartość naszego pieniądza i kondycję finansów państwa. Bez wątpienia, znalazło to odzwierciedlenie w rynku motoryzacyjnym. Zgodnie z danymi Polskiej Izby Motoryzacyjnej, około 70% nowych samochodów, jakie nabywali nasi obywatele, to aktywa, które nie należały do nich. Co to oznacza? W skrócie, wskazuje to na fakt, że były one kupowane za środki pieniężne banków, instytucji finansowych czy firm leasingowych. Niestety, nasuwa to wniosek, że wielu użytkowników zwyczajnie nie było stać na zakup samochodu, którym jeździli. Potwierdzeniem tego są liczne ogłoszenia na forach motoryzacyjnych oferujących cesję umowy leasingowej, kredytowej czy kontraktu na wynajem długoterminowy. Niestety, kryzysu w tym aspekcie nie można rozpatrywać jedynie jednostronnie. Zastój i mały ruch w branży powodują, że przedsiębiorstwa finansowe, pomimo pierwotnego zaostrzenia warunków kredytowania, zaczynają w znaczny sposób liberalizować swoją politykę. Polski Związek Leasingowy wskazuje, że średnie oprocentowanie finansowania zakupu nowych samochodów osobowych spadło o około 4% w porównaniu do sytuacji z października 2019 roku. Spadki widoczne są także w zakresie liczby procesowanych wniosków o aktywa motoryzacyjne. Już na przestrzeni roku 2018 i 2019,spadek w przypadku samochodów osobowych wynosił około 100 tysięcy, dostawczych- mniej więcej 10 tysięcy, a naczep- 5 tysięcy sztuk. Jedynym stabilnym rynkiem były naczepy ciężarowe oraz ciągniki siodłowe. W 2020 roku, spadki są jeszcze bardziej spektakularne względem 2019 (osobowe ~ 45%, dostawcze- 25%, ciężarowe oraz autobusy- 70%). Wiąże się to ze zmianą przepisów podatkowych, a także niemalże z całkowitym zablokowaniem branży turystycznej. Transport ciężki ograniczono głównie do krajowego. Obrazują to również oferty prezentowane w licznych mediach, które informują o możliwości „zakupu” nowego auta z całkowitym oprocentowaniem na poziomie 100,01%. Co to oznacza? Na pierwszy „rzut oka”, wskazuje to na to, że jest tanio. Kupując bowiem auto za 120 tysięcy złotych, po trzech latach zapłacimy za niego 120 złotych więcej. Wydaje się, że jest to idealny czas na inwestycję. Niestety, może być to złudne, a nawet karkołomne, ponieważ firma finansowa właściwie nie zarabia, przyjmując jednocześnie na siebie ryzyko wartości nowego pojazdu. Natomiast, po stronie użytkownika rośnie zadłużenie, które jest wysokości 120 tysięcy złotych.
  4. Branża ubezpieczeniowa. Kryzys w nabywaniu nowych i używanych pojazdów widoczny jest również w branży ubezpieczeń. Pojawia się tu prosta relacja proporcjonalności zysków. Brak określonych obrotów towarzystw asekuracyjnych wpływa na wyższe stawki, zwłaszcza w zakresie obowiązkowych ubezpieczeń. Będzie to miało również odzwierciedlenie w aspekcie zaostrzenia polityki wypłaty odszkodowań. W 2019 roku, wartość wykupionych przez indywidualnych klientów polis OC wynosiła 7,21 mld złotych, podczas gdy w 2018 – 7,81 mld złotych. Obecnie, dochody spadły o około 20% pomimo braku obniżek w stawkach ubezpieczeniowych. Dzieje się tak z uwagi na to, że ubezpiecza się więcej używanych pojazdów, których polisy są zdecydowanie tańsze. Zabezpieczenia nieobowiązkowe (AC, NW itp.) nigdy nie cieszyły się dużym uznaniem wśród polskich kierowców. W 2018 roku ich wartość wyniosła 4,41 mldi w kolejnych latach systematycznie spadała (2019- 4,29 mld, a w 2020 r.- 4,10 mld). 
  5. Mniejsza aktywność firm. Ważną siłą nabywczą rynku motoryzacyjnego były firmy wyposażone we flotę pojazdów. Obsługa samochodów przedsiębiorstwa jest o tyle ważna, że cechuje się kompleksowością na etapie nabycia, serwisowania, ubezpieczenia, finansowania, jak i zbycia aktywa. Nadto, zakupy firmy zwykle opiewają na więcej niż jeden egzemplarz. Ogólny kryzys, zamrożenie gospodarki i niepewność w zakresie przyszłości spowodowały, że podmioty prawne zrezygnowały w dużej części z inwestycji i ograniczyły wydatki.
  6. Branża paliwowa. Zdecydowanie, większość kierowców ucieszyły spadające ceny paliwa na stacjach benzynowych, które sięgały wartości, jakie można było obserwować kilka lat temu. Nie powinno się jednak popadać w przesadny optymizm, pamiętając o tym, że żadna branża nie lubi spadków i zrobi wszystko, by utrzymać określony poziom. Właśnie dlatego, po pierwotnych obniżkach, ceny paliwa znacznie wzrosły. Na obecną chwilę utrzymują się one na stabilnym poziomie, jednak dostawcy zapowiadają, że kiedy rzeczywistość wróci do normy, musimy się liczyć z wyższymi cenami niż z tymi sprzed pandemii. Bazując na liczbach, jak wskazują dane money.pl, w związku z pandemią, branża paliwowa straciła około 12,5% swoich dochodów w stosunku do poprzedniego roku. Zatem, po udanym 2019 roku, w którym sprzedano 28 mld litrów paliw o wartości 132 mld złotych (wzrost o około 10 mld), trwający okres będzie zdecydowanie gorszy. Szacuje się, że na przestrzeni ostatnich 15 lat, zyski wyniosą najmniej. Oczywistym jest także, że firmy zrobią wszystko by to nadrobić. Należy sobie zadać pytanie, czy kierowców będzie na to stać i czy nie wybiorą innych form przemieszczania się? Pamiętajmy także, że wyższe koszty transportu przekładają się na ogólnie wyższe koszty innych usług i produktów.

Można zauważyć, że kryzys motoryzacji to złożony problem. Bez wątpienia, nie zniknie on wraz z wynalezieniem leku czy szczepionki na COVID-19. Będzie on trwał latami, a skutki będą nieodwracalne. Sytuacja ta jednak nie dotyczy jedynie naszego kraju, a całej Europy – wyprodukowano około 40% mniej samochodów osobowych (pewien spadek nastąpił głownie w drugiej połowie 2020 roku). Podobnie wyglądają liczby w zakresie sprzedaży- jest o 45% niższa niż w roku ubiegłym.  Czy jest sposób na tę sytuację? Wydawać by się mogło, że wyjściem byłoby zaakceptowanie przez firmy spadków i prowadzenie działalności bez dążenia do powrotu do poziomu sprzed marca tego roku. Wydaje się to jednak utopijnym obrazem idylli, która- podobnie jak wiele fantazji- raczej się nie spełni. Pozostaje więc docenić samochody, jakie każdego dnia służą do dojazdów do szkoły, pracy czy na zakupy, a patrząc z zazdrością na nowy pojazd sąsiada, mieć na uwadze, że z każdym dniem jego użytkowania pojawiają się koszty obciążające budżet domowy.

Oceń ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *